Autor Wiadomość
Gość
PostWysłany: Sob 2:33, 03 Wrz 2022    Temat postu:

microzeta (kompot) napisał:
Nawet zupe jedliśmy z jednego garnka starą, dziurawą chochlą bo nie było łyżek, a wode, którą braliśmy z potoku piliśmy bezpośrednio z zardzewiałego saganu albo z tego samego garnka jak była po pierogach, które jedliśmy palcami na kawałkach drewna znalezionego w lesie. Zimą mieliśmy wodę ze śniegu bo potok zamarzał. Wszystko grzaliśmy na ognisku przed chałupą i trzeba było zbierać gałęzie, często z choinek, a nawet suche chwasty. Sadziliśmy i zbieraliśmy wszystko co się dało, mak, groch, dynie, chrzan, grzyby to zawsze coś wzeszło i było na jakąś zupe. Czasem dzidą upolowaliśmy szczura to było smażone, a mama robiła kompot z jabłek, które ukradliśmy z sadu sąsiada, bo działka u nas była za mała na drzewa. Na szczęście mleko mieliśmy od cioci Heleny, bo hodowała krowy, które trzeba było za to wypasać.


coole coole coole
microzeta (kompot)
PostWysłany: Sob 0:46, 03 Wrz 2022    Temat postu:

Nawet zupe jedliśmy z jednego garnka starą, dziurawą chochlą bo nie było łyżek, a wode, którą braliśmy z potoku piliśmy bezpośrednio z zardzewiałego saganu albo z tego samego garnka jak była po pierogach, które jedliśmy palcami na kawałkach drewna znalezionego w lesie. Zimą mieliśmy wodę ze śniegu bo potok zamarzał. Wszystko grzaliśmy na ognisku przed chałupą i trzeba było zbierać gałęzie, często z choinek, a nawet suche chwasty. Sadziliśmy i zbieraliśmy wszystko co się dało, mak, groch, dynie, chrzan, grzyby to zawsze coś wzeszło i było na jakąś zupe. Czasem dzidą upolowaliśmy szczura to było smażone, a mama robiła kompot z jabłek, które ukradliśmy z sadu sąsiada, bo działka u nas była za mała na drzewa. Na szczęście mleko mieliśmy od cioci Heleny, bo hodowała krowy, które trzeba było za to wypasać.
Zdziwiony Zdzisław
PostWysłany: Pią 23:32, 02 Wrz 2022    Temat postu:

Brooklyner, PhD napisał:
microzeta (kompot) napisał:
W zasadzie to nic nie sądzę. Pochodzę z ubogiej rodziny, nie mieliśmy takich rzeczy. Musiałem wyguglować żeby dowiedzieć się czym jest kompotierka. Albo inaczej: kompotierka kojarzy mi się z luksusem, którego nigdy nie miałem. Co jest dość zabawne i przykre jednocześnie, bo tak naprawdę to chyba żaden luksus.

To jest bardzo dobra odpowiedź, kolego. Kompotierka jako symbol statusu społecznego. Jak hippika po drugiej wojnie, czy picie (lub raczej "chłeptanie") kawy za czasów towarzysza 'Wiesława'. To ten co nas wypierdolił w '68. No ale nie o tym rozmawiamy, tutaj omawiamy zastawę stołową. Wzruszyłem się nawet i trochę smutno mi się zrobiło, że kolega w takiej nędzy strasznej dorastał, że nawet kompotierek nie było. My właśnie walczymy o to, by każdy miał kompotierkę od najmłodszych lat. To nic, że niektórzy (np bortnal) będą w nią srać, szczać i rzygać, a potem z niej pić i jeść. Istotne jest to, żeby każdy miał opcję. O to walczymy.


Dlaczego tak bardzo nie lubisz Dziada Borowego?
bezrobotne ścierwo
PostWysłany: Pią 17:34, 02 Wrz 2022    Temat postu:

Sram wam do ryja cwele, pedały, złodzieje. Nikt normalny nie rozmawia o kompotierkach, tylko jak zapchać tanio kałdun, w tych jakże ciężkich czasach :butthead:
Brooklyner, PhD
PostWysłany: Pią 16:54, 02 Wrz 2022    Temat postu:

microzeta (kompot) napisał:
W zasadzie to nic nie sądzę. Pochodzę z ubogiej rodziny, nie mieliśmy takich rzeczy. Musiałem wyguglować żeby dowiedzieć się czym jest kompotierka. Albo inaczej: kompotierka kojarzy mi się z luksusem, którego nigdy nie miałem. Co jest dość zabawne i przykre jednocześnie, bo tak naprawdę to chyba żaden luksus.

To jest bardzo dobra odpowiedź, kolego. Kompotierka jako symbol statusu społecznego. Jak hippika po drugiej wojnie, czy picie (lub raczej "chłeptanie") kawy za czasów towarzysza 'Wiesława'. To ten co nas wypierdolił w '68. No ale nie o tym rozmawiamy, tutaj omawiamy zastawę stołową. Wzruszyłem się nawet i trochę smutno mi się zrobiło, że kolega w takiej nędzy strasznej dorastał, że nawet kompotierek nie było. My właśnie walczymy o to, by każdy miał kompotierkę od najmłodszych lat. To nic, że niektórzy (np bortnal) będą w nią srać, szczać i rzygać, a potem z niej pić i jeść. Istotne jest to, żeby każdy miał opcję. O to walczymy.
pies ogrodnika
PostWysłany: Pią 12:17, 02 Wrz 2022    Temat postu:

Chyba kompostierka. coole
microzeta (kompot)
PostWysłany: Pią 8:13, 02 Wrz 2022    Temat postu:

W zasadzie to nic nie sądzę. Pochodzę z ubogiej rodziny, nie mieliśmy takich rzeczy. Musiałem wyguglować żeby dowiedzieć się czym jest kompotierka. Albo inaczej: kompotierka kojarzy mi się z luksusem, którego nigdy nie miałem. Co jest dość zabawne i przykre jednocześnie, bo tak naprawdę to chyba żaden luksus.
Brooklyner, PhD
PostWysłany: Pią 8:06, 02 Wrz 2022    Temat postu:

[w tzw międzyczasie wpierdolę sobie batona bo kurwa zgłodniałem]
Brooklyner, PhD
PostWysłany: Pią 8:03, 02 Wrz 2022    Temat postu:

microzeta (kompot) napisał:
Czy to pytanie ma drugie, trzecie a może nawet i czwarte dno?

Nie. NIe chodzi tu o rypanie się w kakao, czy o złote strumienie do ryja. Nie chodzi też o pieniąłdzęł. Chodzi tylko o kompotierki, naczynia stołowe, obiadowo-kolacyjne. Co kolega o nich sądzi?
microzeta (kompot)
PostWysłany: Pią 7:41, 02 Wrz 2022    Temat postu:

Czy to pytanie ma drugie, trzecie a może nawet i czwarte dno?
Brooklyner, PhD
PostWysłany: Pią 2:46, 02 Wrz 2022    Temat postu: Pytanie do Microzety.

Co kolega sądzi o kompotierkach?

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group